W połowie lat 40. na Węgrzech z powodu hiperinflacji ceny podwajały się co 15 godzin. Szokujące tempo. Płacąc rano za bochenek chleba trzeba było wydać przeszło dwa razy więcej niż dnia poprzedniego. Węgierska inflacja wynosiła miesięcznie blisko 42 biliardy procent. Przy niej nasza hiperinflacja z początku lat 90. - wynosząca blisko 640% w ujęciu rocznym - całkowicie blednie.
Inflacja pojawia się z wielu powodów. Ale zawsze im wyższa, tym bardziej wysysa z naszych portfeli pieniądze. Przeciwieństwo inflacji, czyli deflacja, wcale nie jest dla gospodarki zbawieniem. Tak bardzo pożądany przez konsumentów spadek cen oznacza uszczuplenie dochodów firm, które w szybkim tempie popadają w kłopoty. I tak źle, i tak niedobrze...